Naplotkowała sosna, że już się zbliża wiosna. Kret skrzywił się ponuro: – przyjedzie pewnie furą… Jeż się najeżył srodze: – raczej na hulajnodze. Wąż syknął: – Ja nie wierzę, przyjedzie na rowerze! Kos gwizdnął: – wiem coś o tym, przyleci samolotem. Skąd znowu – rzekła sroka – ja z niej nie spuszczam oka, I w zeszłym roku w maju widziałam ją w tramwaju! Nieprawda! Wiosna zwykle przyjeżdża motocyklem! A ja wam tu dowiodę, że właśnie samochodem. Nieprawda, bo w karecie! W karecie? Cóż pan plecie? Oświadczyć mogę krótko, że płynie własną łódką! A wiosna przyszła pieszo. Już kwiaty za nią spieszą, Już trawy przed nią rosną, i szumią: